Łysocina (1188)

DIADEM POLSKICH GÓR
Łysocina (1188)Szczyt 26 z 8022 lipca 2021

22 lipca 2021. Zatrzymujemy sie na płatnym (20 zł za dzień) parkingu na Przełęczy Okraj.

Przechodzimy przez jezdnię i od razu jesteśmy na zielonym/czerwonym szlaku. Od razu jesteśmy dość wysoko więc czeka nas raczej mało wymagające podejście. Przez pierwsze 800 metrów szlak zielony biegnie razem z czerwonym wąską ścieżką przez las. Widoków nie ma żadnych więc można się skupić na omijaniu wystających kamieni.

Początek drogi
Rozejście szlaków nad przełęczą Okraj (1101)
Informacja o zamkniętych szlakach. Będziemy więc wracać tą samą drogą

Druga część trasy prowadzi już tylko zielonym szlakiem wciąż dróżką wśród drzew, ale zdarzają się prześwity raz na jedną raz na drugą stronę. Turystów nie mijamy zbyt wielu, a jeśli już jakichś spotykamy to są to przeważnie Czesi.

Droga Jiřího Nováka – byłego dyrektora Krkonošského národního parku.
Śnieżka
Przy górnej stacji wyciągu U Kostela z Malej Upy

Jest pewien problem ze znaleziem punktu, gdzie znajduje się szczyt. W okolicy nie ma żadnych oznaczeń i musimy polegać na mapach i intuicji. W miejscu, które wygląda na kulminację znajdujemy jedynie słupek 18/1 i stary znak pomiarowy w lesie naprzeciwko.

Prawdopodobnie przy tym słupku jest kulminacja Łysociny
Znak, że szczyt jest w pobliżu

Róg (715)

DIADEM POLSKICH GÓR
SZCZYT 25 Z 80RÓG (715)24 KWIETNIA 2021

24 kwietnia 2021. Naszym celem Zawory, północna część Gór Stołowych. Zatrzymujemy się we wsi Łączna na parkingu przy tutejszym ogrodzie zoologicznym.

Początkowy odcinek zielonego szlaku prowadzi wygodną szosą łączącą Mieroszów i Chełmsko Śląskie. Ruch tutaj niewielki więc droga nie jest uciążliwa.

Kilometr dalej, razem z zielonym szlakiem, schodzimy z szosy. Mijamy ostatnie zabudowania, szczekające psy i wychodzimy na otwartą przestrzeń pól otoczoną ze wszystkich stron lasami.

Szosa w prawo, a my w lewo

Pod koniec tego 2-kilometrowego odcinka wchodzimy w las i przez 300 metrów idziemy wzdłuż granicy państwowej.

Jeszcze tylko krótkie podejście i meldujemy się w Strażniczym Narożu (649). Tutaj zbiega się szlak zielony i żółty. Tutaj też zaczyna się szlak czerwony, którym od tej pory będziemy podążać.

Tyle zostało z oznaczeń
Strażnicze Naroże – wiata
Oznaczenie początku szlaku

Początkowo trasa prowadzi przez las, ale potem otwierają się fantastyczne widoki w kierunku Chełmska Śląskiego i dalej na Góry Krucze.

Teraz ostry nawrót i do góry

W miejscu gdzie do czerwonego szlaku dobija niebieski zaczyna się delikatne podejście. Teraz mamy okazję podziwiać panoramę z jeszcze większej wysokości.

Trawersem przez zbocze, które jest jednocześnie stanowiskiem paralotniowym
Na szczęście takich fragmentów nie było zbyt wiele

Po dotarciu na Róg robimy sobie krótką przerwę. Sam szczyt niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jak na stoliwo przystało, jest to góra o płaskim szczycie, typowa dla obszarów o budowie płytowej czyli w tym przypadku Gór Stołowych.

Wycinka na Rogu

Jański Wierch (697)

DIADEM POLSKICH GÓR
Szczyt 24 z 80Jański Wierch (697)11 kwietnia 2021

11 kwietnia 2021. Pogoda idealna więc trzeba to wykorzystać na jakąś dłuższą wycieczkę. Jedziemy do Okrzeszyna i parkujemy obok kościoła i od razu jesteśmy na niebieskim szlaku.

Wydaje się chłodno, ale będzie coraz lepiej.
Tablica przy kościele opisuje arcyciekawą historię tego miejsca.
Mostek na rzeczce Szkło

Spacerkiem przez wieś kontynuujemy niebieskim szlakiem w stronę granicy do przystanku autobusowego, gdzie szlak niebieski skręca w prawo.

Czerwony do granicy, a my zostajemy na niebieskim

Jeszcze tylko kilka zabudowań i szlak niebieski wychodzi na polną dróżkę.

Spacerku ciąg dalszy

Po drodze trafiamy na jakiś ruiny. Okazuje się, że to budynek maszyny wyciągowej.

Kopalnia Uranu - dawna, Okrzeszyn
Panorama dawnych zabudowań Kopalni Uranu w Okrzeszynie. Widoczny budynek maszyny wyciągowej, praktycznie jedyna ocalała budowla po kopalni. Fotografia wykonana z pobliskiej hałdy. Była to chybiona inwestycja Zakładów Poszukiwawczych z Kowarskiej kopalni R-1. Przed widocznym budynkiem maszyny wyciągowej stała wieża szybowa nr 2. Był to główny wydobywczy szyb, zgłębiony do poziomu +210 metrów, służył także jako wentylator wydechowy. Wieża szybowa liczyła ponad 15 metrów wysokości, była wykonana prawdopodobnie z drewna. Wokół znajdowało się prawie 20 budynków (w większości drewnianych) Kopalnia na widocznym terenie posiadała m. in. Sztygarówkę, rozdzielnię, pseudo łaźnię, ciesielnie, magazyn rdzeni wiertniczych, stację napowietrzną wysokiego napięcia, narzędziownię. Istniał jeszcze szyb wentylacyjny – wdechowy na pobliskim zboczu Węglarza oraz sztolnia nr 1i 2. W połowie lat 50-tych po dotarciu do złoża, nagle zaprzestano jakichkolwiek prac. Przez kilka następnych lat kopalnię utrzymywano w stanie gotowości, prawdopodobnie na wypadek skierowań działań wydobywczych w kierunku Czech. Ostatecznie szyby zasypano pod koniec lat 50-tych. (Polska-org.pl)
Hałda naprzeciw budynku maszyny wyciągowej
Jak na razie droga bardzo przyjemna

Jak się później okazało przy dawnej kopalni uranu zgubiliśmy niebieski szlak i niczego nieświadomi posuwaliśmy się niespiesznie lekko pod górkę. Droga doprowadziła nas do kapliczki z płaskorzeźbą, o której nie udało mi się na razie niestety niczego dowiedzieć.

Kapliczka z płaskorzeźbą – tyle mówi mapa

Tuż potem, rutynowe sprawdzenie mapy wykazało, że nie tędy droga. Cofamy sie więc na leśną przecinkę, która ma nas doprowadzić na niebieski szlak. Niby żaden problem, ale ten skrót okazał się nieco podmokły.

Kwietniowe roztopy
Przemówienie Jacka w sprawie zmiany przewodnika
Plusy błądzenia – łąka śnieżyc

Nieco ubłoceni wróciliśmy na niebieski szlak, który wcale nie wyglądał lepiej. Na szczęście teren zaczął się wznosić i do granicy dotarliśmy suchą nogą.

Szlak niebieski jak tor wodny
Nad doliną Beczkowskiego potoku. Ledwo można odczytać te tabliczki.

Tutaj kończy się niebieski szlak i dalej idziemy już zielonym, który biegnie wzdłuż granicy. Teren nieznacznie się wznosi, a za nami wyrastają Mrowiniec i Kobyla Góra.

Mrowiniec i Kobyla Góra
a Śnieżka nadal biała

Poziomice zaczynają gęstnieć i podejście robi się dość wymagające.

Różne techniki wchodzenia

Ostatecznie docieramy na szczyt jesteśmy tam sami więc robimy sobie sesję zdjęciową.

Tyle widać z Jańskiego Wierchu

Co prawda Jański Wierch to cel główny naszej wyprawy, ale schodząc napotkaliśmy jeszcze nie lada atrakcje.

Świetny punkt widokowy
Rzut oka na Petřikovice
Aż trudno uwierzyć, że za chwilę przejedzie tędy stado motocyklistów
i pojechali
a my schodzimy
To nam się udało!

Szeroka (842)

DIADEM POLSKICH GÓR
SZCZYT 23 z 80SZEROKA (842)1 KWIETNIA 2021

1 kwietnia 2021. Jedziemy w Góry Krucze. W Lubawce stajemy na parkingu Lubatexu.

Od razu jesteśmy na właściwym szlaku, który na tym odcinku prowadzi przez pole.

Na granicy lasu szlak zielony zaczyna prowadzić stromo pod górę.

Święta Góra (701)

Wąska dróżka prowadzi cały czas pod górę. Zaczynają też pojawiać się formacje skalne.

Słońce tego dnia nie mogło się przebić przez chmury
Święta Góra w całej okazałości
Rzut oka na Lubawkę
I dalej granią
Widoczność nie była doskonała, ale Zadzierną i Bukówkę można było dostrzec

Po krótkim wypłaszczeniu rozpoczęło się kolejne ostre podejście. Znaleźliśmy się w granicach rezerwatu Kruczy Kamień utworzonego w 1954 roku.

Takie podejście
Krótki postój przed szczytem

Jeszcze trochę pod górkę i docieramy do punktu widokowego.

Na tabliczkach mocno wytarte napisy ‚Kruczy Kamień’ i ‚Krucza Skała’
Punkt widokowy i Bógdał (747) na pierwszym planie, a w dole Dolina Miłości. Nazwa pochodzi od potoczku Miłość, który wpada do Raby, która z kolei kończy swój bieg w Czarnuszce.
Sępia Góra (742)

Od tego momentu mamy już zdecydowanie łagodniejszy odcinek podejścia z kulminacją obok Starca (716)

Po jakimś czasie ścieżka przechodzi w szeroką lekko kamienistą drogę i zaczyna się lekki spadek w kierunku Rozdroża Trzech Buków.

Takie „krzesełka” pojawiały się przy drodze co kilkadziesiąt metrów
Kompletna cisza i zero turystów na szlaku

Tutaj nasz zielony szlak zawraca w stronę Krzeszowa. Następny odcinek trasy pokonamy szlakiem niebieskim, który poprowadzi nas do Krzyżówki BHP.

„Przesiadamy” się na niebieski
Miejscami jeszcze całkiem sporo śniegu
I znowu rozwidlenie szlaków. Teraz przechodzimy na czerwony.

Ten fragment trasy z uwagi na wysokie jodły po obu stronach drogi trochę przypomina Dolinę Kościeliską. Tyle że szlak trawersuje górkę, więc z jednej strony mamy strome zbocze a z drugiej ostrą przepaść.

Podobne zdjęcie zrobiłem w Tatrach – tylko but inny
i przepaść nieco większa
Fantastyczna droga

Za źródłami Raby zaczęło się trochę bardziej strome podejście, a śniegu było tyle że po prostu nie dało się po nim nie iść.

„Biały puch”
Pod górkę i po śniegu
i do tego wąsko

Jakoś się w końcu po tym zapadającym się śniegu wdrapaliśmy na Przełęcz Wiązowną, gdzie przebiega granica Polsko-Czeska. Tutaj kończy się czerwony szlak i teraz już zielonym przejdziemy spory kawałek wzdłuż granicy mijając czeskie słupki po lewej a polskie po prawej stronie.

Na grani(cy)

Po drodze otwiera się widok na najwyższy szczyt Kruczych Gór – Královecký Špičák.

Královecký Špičák
Pogoda nie była idealna, ale nie ma co narzekać – całą drogę przeszedłem w krótkim rękawku

Trochę po 15 docieramy do celu. Idealna pora na piknik i garść informacji o samym szczycie. Głos ma niezawodny Marek Staffa:

Szeroka ( Der breite Berg, Polska Góra, Głazica, Szeroka). Najwyższy szczyt polskiej części Gór Kruczych. Pomimo, że należy do najwyższych wzniesień w całych Górach Kamiennych, do dzisiaj istnieją wątpliwości w polskiej literaturze co do usytuowania i nazwy szczytu. Wynika to z faktu, że grzbiet w tym rejonie jest szeroki, a kulminacje są słabo zaznaczone.
Szczęście zdobywczyni

Duma zdobywcy
Obiadek na świeżym, górskim powietrzu
A tak wygląda kulminacja Szerokiej (842)

Całe zamieszanie z umiejscowieniem szczytu potwierdziło się jakiś kilometr dalej. Na drzewie ukazały się resztki kartki z nazwą szczytu.

Pozostała część drogi, z małymi wyjątkami, prowadziła już tylko w dół.

Pod sam koniec weszliśmy jeszcze na niebieski szlak, który biegnie tuż pod Kruczym Kamieniem. Z dołu robi chyba jeszcze większe wrażenie,

Wykorzystaliśmy ten dzień na maksa! Wish You were here, Chris.

Krzyżna Góra (654)

 

DIADEM POLSKICH GÓR

Szczyt 20 z 80

Krzyżna Góra (654)

17 czerwca 2020

Krzyżna Góra

104603692_2751680691722150_2334612516505759_n

17 czerwca 2020 r. Na punkt wyjścia wybieramy Bobrów ze względu na znajdujące się tam ruiny pałacu. Ogrodzony teren nie daje jednak możliwości bliższego przyjrzenia się obiektowi i terenowi wokół niego. Podjeżdżamy więc na samiuteńki koniec asfaltowej dróżki, gdzie kończą się zabudowania i zaczyna polna ścieżka.

DSCN7225
Już bliżej szczytu nie da sie podjechać.

Ten fragment trasy prowadzi poza szlakiem, początkowo przez wybujałą łąkę a potem przez las obok niewielkiego stawu.

 

DSCN7226
W dali majaczą Karkonosze.

DSCN7227
Gęste poszycie lasu.

DSCN7228
Tak wygląda cisza w lesie.

W miejscu gdzie nasza leśna ścieżka wchodzi na zielony szlak otwiera się widok na obszerną łąkę zwaną Polanką Imieninową.

DSCN7229

Za Polanką wchodzimy ponownie w las. Zaczyna się mniej lub bardziej uciążliwe podejście, głównie ze względu na lekką duchotę. Obchodząc Gilotynę (454) od południa napotykamy na całe mnóstwo mrowisk.

DSCN7230
Południowe zbocza Gilotyny.

DSCN7231
Ogrodzone stanowiska mrówek.

DSCN7232
Według mapy tu gdzieś powinna być wiatka. Za to mamy początek podejścia.

DSCN7233
Nagle taki jałowy placek w środku lasu. Może tu będzie młodnik?

DSCN7234
Powoli docieramy do zbiegu szlaku zielonego z czerwonym.

Po dotarciu do miejsca gdzie szlak zielony łączy się z czerwonym, czeka nas jeszcze parę metrów do Przełączki i robimy sobie postój na uzupełnienie kalorii. Czasem przejdzie jakiś wędrowiec, ale w sumie ludzi dziś wyjątkowo mało.

DSCN7235

DSCN7236

Z Przełączki krótkim podejściem docieramy do Husyckich Skał (znowu pusto!) i od razu żwawo ruszamy czarnym szlakiem pod górę w stronę szczytu. Po drodze nie spotkamy żywego ducha, co znacznie ułatwi nam poruszanie się w terenie.

DSCN7237
Husyckie Skały.

DSCN7238
Tędy na Krzyżną Górę.

Wraz z wysokością zaczyna pojawiać sie Sokolik, na którym dostrzegamy jakichś ludzi.

 

 

DSCN7239

104828747_256301022132765_2697405077733608078_n

DSCN7241

DSCN7242

Podejście nie było aż tak męczące więc od razu przypuszczamy atak na szczyt.

DSCN7243

DSCN7244

DSCN7245

DSCN7246

DSCN7248

DSCN7249

DSCN7250
Krzyż na Krzyżnej Górze (Falkenberg) ustawiono z inicjatywy małżonki właściciela Karpnik, pruskiego księcia Wilhelma, Marianny von Hessen-Homburg z okazji urodzin księcia 3. lipca 1830 r. Odlany z żeliwa w hucie gliwickiej poświęcony został 28 maja 1832 r. Nosił inskrypcję: „Des Kreuzes Segen über Wilhelm, seine Nachkommen und das ganze Thal.” = „Błogosławieństwo krzyża dla Wilhelma, jego potomków i dla całej doliny”. Wg niepotwierdzonych informacji trafiony w latach 60-tych krzyż zamieniono na niższy bez inskrypcji.
Na stokach Góry Krzyżnej (654 m n.p.m.) znajdował się średniowieczny zamek Sokolec (niem. Falkenstein), wzmiankowany w 1364 r., który spłonął w 1434 r. (polska-org.pl)

 

DSCN7251

DSCN7253

 

Skalnik (945)

 

DIADEM POLSKICH GÓR

Szczyt 19 z 80 Skalnik (945) 16 maja 2020

Skalnik

97999209_534773824073513_4266069768190033920_n

16 maja 2020 r. Zapowiada się kolejny pogodowy rodzynek więc należy go wykorzystać maksymalnie. Choc tradycyjnie bez przesady, bo w Mniszkowie jesteśmy już po południu. Podjazd wzdłuż Hutniczego Potoku jedyną prowadzącą przez Mniszków drogą prowadzi do małego (na 5 aut) parkingu pod lasem. Od tego miejsca ruszamy pieszo do odległego o kilkadziesiąt metrów węzła szlaków na Polanie Mniszkowskiej.

DSCN7112
Widok z parkingu na pasmo Gór Ołowianych, biały kieł Połomu i czerwoną dachówką kryty budynek Zespołu Profilaktyki i Rehabilitacji

DSCN7111
Trochę w lesie chłodno mimo słońca

DSCN7113
Dwa charakterystyczne suchotniki przy drodze

Od Polany Mniszkowskiej ruszamy z kopyta szerokim traktem przed siebie. Nie planujemy żadnych postojów ani podejść. Nie zamierzamy też trzymać się niebieskiego szlaku, który wkrótce ucieka w lewo pod górę na Wołek (878), tym bardziej że całkiem niedawno sobie ten odcinek przeszliśmy.

DSCN7114
Przed nami widełki z odejściem na Wołek

Poza kilkoma kałużami i rzadkimi prześwitami, dalsza droga jest raczej mało urozmaicona. Dość nieforsownie podchodzimy na wysokość 830 metrów n.p.m. w miejscu, gdzie wraca do nas szlak niebieski.

DSCN7115
Powoli pod górkę

Od tego momentu droga zaczyna łagodnie opadać w kierunku Rozdroża pod Bielcem (779). Niestety obecnie niewiele można się dowiedzieć z tego, co zostało po umieszczonych tu drogowskazach.

DSCN7116

 

Jeszcze do okolic Przełęczy Rudawskiej, gdzie ucieka nam szlak żółty, trasa nieco opada. Potem zaczyna się dość wąskie, kamieniste podejście, które zakończy się dopiero na Skalniku.

DSCN7117

DSCN7118

Na szczycie czeka nas rozczarowanie – ktoś zniknął pieczątkę. Za to żeby udokumentować zdobycie szczytu mamy do wyboru aż dwie tabliczki.

DSCN7119
Ktoś dosłownie potraktował „zbieranie pieczątek”

DSCN7123

DSCN7122

Trudno uznać Skalnik za szczyt z jakiegoś powodu ciekawy. Zarośnięty i bez wyraźnej kulminacji nie zwróciłby niczyjej uwagi, gdyby nie fakt, że jest najwyższym szczytem Rudaw Janowickich i z tego powodu zaliczanym do Korony Gór Polski.

Inaczej sprawa ma się z pobliskimi skałami zwanymi Małą Ostrą. Bez tego punktu widokowego Skalnik byłby jak szampan bez bąbelków.

skal.
Na pierwszym planie gołoborze pod Skalnikiem

skalnik3
Karkonosze z Małej Ostrej

skl
Sokoliki widziane z Małej Ostrej

Skałki były popularne chyba od zawsze, a na samym Skalniku stało kiedyś schronisko.

Ostra Mała (936 m n.p.m.)

Skalnik (945 m n.p.m.)

 

Skopiec – Baraniec – Folwarczna – Maślak

 

DIADEM POLSKICH GÓR

Szczyt 16 z 80

Skopiec (724 lub 718)

21 września 2019

DIADEM POLSKICH GÓR

Szczyt 17 z 80

Baraniec (723 lub 720)

21 września 2019

DIADEM POLSKICH GÓR

Szczyt 18 z 80

Maślak – Folwarczna (720)

21 września 2019

Folwarczna.jpg

71084383_903798590001818_3282620698056458240_n.png

21 września 2019. Pogoda jak marzenie, więc niespiesznie, jak to my, ruszamy w górki. Parkujemy w miejscowości Podgórki, gdzie znajduje się imponujący pałac.

DSCN6512.JPG
Od razu ruszyliśmy dziarsko w złym kierunku

Chwilę asfaltem, a potem już szeroką polno-leśną drogą dotarliśmy do wiatki gdzie zrobiliśmy sobie pierwszy postój.

DSCN6513.JPG
Akcja antykleszczowa

DSCN6514.JPG
Skąpani w słońcu

DSCN6515.JPG
Za chwilę staniemy na popas

70685906_1757716184372832_6368756778443735040_n.jpg
Do wiatki w lewo

DSCN6516.JPG
Może bułeczkę?

Odcinek od wiatki do skrzyżowania z żółtym szlakiem nazywa się, nie bez powodu, stroma. Trochę trzeba było się nasapać, a do tego miejscami zdarzały się spore kałuże w zacienionych miejscach.

DSCN6517.JPG
Tutaj spotykamy się z żółtym szlakiem i robi się w miarę płasko

DSCN6518.JPG
Trawersem pod Skopcem

Żółtym szlakiem idziemy tylko kawałek ponieważ omija on Skopiec i prowadzi do Komarna przez przełęcz Komarnicką. Na zakręcie las się przerzedza i otwierają się cudne widoki aż po Ostrzycę i Grodziec.

DSCN6520.JPG
Ta ścieżynka zaprowadzi nas na sam szczyt

Teraz czeka nas ponad 70 metrów przewyższenia, wąską ale wyraźną ścieżką usianą olszówkami. Im wyżej tym lepsze widoczki.

DSCN6521.JPG
Daleko po lewej Ostrzyca ze swoim czubaszkiem

 

DSCN6523.JPG
Wojcieszów schowany w dolince

Po chwili wchodzimy w gęsty las i widoki zostawiamy za sobą. Podchodząc na Skopiec od północy mamy górę zaliczoną ze wszystkich możliwych stron. Drugi postój na szczycie to także moje drugie podejście do kesza i niestety tym razem też nieudane.

DSCN6524.JPG
A w skrzyneczce jest pieczątka

DSCN6525.JPG
Który to już raz na Skopcu? 

Po krótkim postoju ruszamy na Baraniec, który od Skopca dzieli jeno rzut beretem. Tam próbujemy znaleźć karteczkę z potwierdzeniem szczytu, ale chyba słoneczko trochę za mocno przypiekło, bo przecież Baraniec nie należy do Korony Kaczawskiej. Baranki dwa 🙂

DSCN6526.JPG
Baraniec jak malowany

DSCN6527.JPG
Szlak niebieski zaprowadzi nas za chwilę na przełęcz Komarnicką

DSCN6528.JPG
Połom w tle

71094898_374468060172313_5497576306591662080_n.jpg

DSCN6529.JPG
Zdjęcie z masztem nadawczym Muzycznego Radia (105,8 MHz) na pamiątkę 

DSCN6530.JPG

Z Barańca wracamy pod drzewo, gdzie wchodzimy na niebieski szlak, by po chwili zejść nim na przełęcz Komarnicką.

DSCN6531.JPG

DSCN6532.JPG

Na przełęczy Komarnickiej ruch się zrobił całkiem spory. Pod „butami” odpoczywa jakiś człowiek, reszta pracuje w polu przy wykopkach chyba, po chwili jeszcze dwa quady i rowerzysta, nie licząc piechurów.

DSCN6533.JPG
Przełęcz Komarnicka …

DSCN6535.JPG
… potwierdzona kamienną tablicą

71091052_364597174494642_224155528589213696_n.jpg

70830701_685819185227629_7569295309856047104_n.jpg

71395303_745426182553233_4317472482249408512_n.jpg
Soczysta zieleń końcówki lata

DSCN6534.JPG

DSCN6536.JPG
Baraniec

DSCN6537.JPG
Trudno go z czym innym pomylić

Schodzimy ze szlaku i wchodzimy w las nieco pod górkę. Trzeba odzyskać wysokość czyli z 662 m na przełęczy wskoczyć na 720 m, bo tyle ma Folwarczna. Odcinek do szczytu niezbyt długi i po pewnym czasie znowu robimy sobie przerwę. Przy okazji wpada kesz, dość łatwy bo niespecjalnie schowany i w dużym pojemniku.

DSCN6538.JPG
Prosto na szczyt

DSCN6539.JPG
Po lewej Folwarczna (720), a po prawej Folwarczna (722)

70478196_922694041450365_7082721909455978496_n.jpg
Folwarczny zestaw piknikowy

DSCN6540.JPG
Ta idzie do Diademu Polskich Gór

DSCN6541.JPG
A ta do Korony Kaczawskiej

DSCN6543.JPG
Tą dźwignią zrzuca się liście

DSCN6542.JPG
Coś mi się widzi, że ta karteczka zimy nie przetrwa

DSCN6544.JPG
Kesz nr 76

DSCN6545.JPG
Folwarczna już za nami

Dalej ścieżka prowadzi nas obok Maślaka więc zbaczamy nieco z drogi, aby obejrzeć skałki na szczycie, a przy okazji podjąć drugi tego dnia keszyk.

DSCN6546.JPG
Skałki na Maślaku

70382989_671349759941673_6298815907498033152_n.jpg
Właściwie to kesz całkiem spory

DSCN6547.JPG
Szczytujemy po raz czwarty

Po zejściu z Maślaka już się nie zatrzymujemy aż do końca. Tracimy wysokość i po wyjściu z lasu idziemy skrajem, a po lewej znowu pojawia się fantastyczna panorama. Trochę się zagadawszy przegapiliśmy ścieżkę do zejścia, więc trzeba się było troszkę wracać, ale w sumie i tak przy samochodzie byliśmy równiutko o 16:00. Nieźle jak na tak późny wyjazd.

DSCN6548.JPG

DSCN6549.JPG
Prościutko w dół na skróty

DSCN6550.JPG
Podgórki już niedaleko, a po lewej Łysa Góra

 

 

 

 

 

 

 

 

Łamana Skała (929)

lamana skala.jpg

67063021_388232151812611_5389092459261198336_n.png

Ostatnia góra do zdobycia podczas naszego pobytu w Beskidach to Łamana Skała. Celowo nie używam jej drugiej nazwy, bo sporo na ten temat poczytawszy przekonałem się, że synonim Łamanej Skały podawany na niektórych mapach jest błędnym powieleniem sięgającym czasów map austriackich z końca XIX wieku. Sporo ciekawych rzeczy, nie tylko o Łamanej Skale, dowiedziałem się z Forum Beskidu Małego.

Co do trasy, zdecydowaliśmy się na wariant z Targoszowa Wieczorki zielonym szlakiem przez Ćwiękałówkę, potem do schroniska Leskowiec i powrót czerwonym lub żółtym, gdyby nie było już czasu. Miejsce do zaparkowania trafiło nam się jak ślepej kurze ziarno i do tego idealnie przy zielonym szlaku. Wkrótce jednak los postanowił zrównoważyć bilans i po pół godzinie marszu uświadomiłem sobie, że nie zabrałem z samochodu czapeczki przeciwdeszczosłońcowej.

DSCN6431.JPG
Cześć losowi, który dał nam ten skrawek ubitej ziemi dla samochodu

DSCN6432.JPG
Początkowy fragment trasy prowadził przez las

DSCN6433.JPG
Tutaj zielony szlak wychodzi z lasu na szosę (suchą)

700 metrów szosą przez Paczkówkę, Ćwiękałówkę i Baryłówkę, po czym szlak skręca w prawo i po chwili jesteśmy znowu w lesie.

DSCN6434.JPG
Szlak ucieka z asfaltu

DSCN6435.JPG
Czyżby kleszcz?

Z Baryłówki czeka nas teraz kilometrowy odcinek podejść – w sumie 175 metrów, aż znajdziemy się na Czarnej Górze (808 m n.p.m.) Po drodze nic ciekawego się nie wydarzyło, może za wyjątkiem dzięcioła czarnego, którego widziałem pierwszy raz w życiu, ale który nie dał się sfotografować.

DSCN6436.JPG
Akcja „kleszcz” na Czarnej Górze

Wciąż zielonym szlakiem, dość żwawo bo teren się wyrównał, zmierzamy w kierunku skrzyżowania pod Smrekowicą. Gdzieś w oddali zaczyna grzmieć. Przypominamy sobie, że rano sprawdzaliśmy prognozę pogody i była informacja o burzach, ale najwyraźniej wyparliśmy ja ze świadomości jako osłabiającą morale i mogącą pokrzyżować plany na resztę dnia.

DSCN6437.JPG
Przyjemny szlak przez las

DSCN6438.JPG
Kilka metrów przed skrzyżowaniem szlak jest zawalony drzewami

DSCN6439.JPG
Jeszcze tu dzisiaj wrócimy

Od skrzyżowania pod Smrekowicą wchodzimy na czerwony szlak, który zaprowadzi nas do celu. Grzmieć przestało, a kropiło tylko na krótkim odcinku od Polany Suwory.

DSCN6440.JPG
To samo drzewo z innej strony widziane

DSCN6441.JPG
Tyle można było zobaczyć spod Smrekowicy

DSCN6442.JPG
Jest i Smrekowica (901 m n.p.m.)

DSCN6443.JPG
Te tajemnicze formacje skalne już wcześniej spotkaliśmy wchodząc na Lausche

DSCN6237.JPG
Dla przypomnienia 

Gdy dochodzimy do rozwidlenia szlaków okazuje się, że panuje tutaj pewna dowolność w nazewnictwie. Na apce mam Rozstaje pod Łamaną Skałą (888 m n.p.m.), tymczasem na tabliczce widnieje: Rozstaje pod Mlada Horą (Anula) 910 m n.p.m. Akurat tutaj choroba wysokogórska nam nie grozi więc szybko przechodzimy do innych ciekawostek.

legenda.jpg
Obowiązkowy wpis na blogach o Łamanej

DSCN6446.JPG

DSCN6447.JPG
Sporo informacji jak na taki spłachetek

fajne wejście.jpg
Hej! Idem w las piórko mi się migoce.
Hej! Idem w las dudni ziemia, kie kroce.

Stąd do szczytu już niedaleko. Trochę pod górkę, trochę w dół i voilà. Ma… Łamana Skała oczywiście!

DSCN6451.JPG

DSCN6449.JPG

Łamana Skała, Madohora albo jeszcze inaczej.jpg

DSCN6450.JPG

na szczycie.jpg
Ten aparat odmładza

Przy okazji pokręciłem się trochę za keszem, o którym czytałem że jest tutaj gdzieś, ale przemoknięty. W sumie nie chodziło nawet o sam kesz, tylko o wpis jakiego dokonał jakiś Niemiec.

Niestety nie mówię po polsku, więc mój dziennik jest napisany tylko w języku niemieckim.

Diesen Geocache loggte ich während einer Reise nach Polen, die wir mit drei Männern unternahmen. Wir starteten am 20.05. in Osnabrück und kehrten dorthin am 26.05.2019 zurück.

An diesem Samstag entschieden wir uns für eine kleine Wanderung, unweit unseres Ferienhauses. Wie es (schlechte) Tradition bei unseren Urlauben ist, missachteten wir wieder jede einfache Wanderregel..
– am Abend zuvor hatten wir reichlich Alkohol getrunken
– wir stiefelten erst zur Mittagszeit los
– trugen teilweise ungeeignetes Schuhwerk
– sind ungeübt im Wandern
– führten keine Getränke bei uns
– kannten den Weg nur so uuuuungefähr

Naja, jedenfalls mussten wir uns die letzten 200 Höhenmeter echt durch den Busch kämpfen und erreichten dann endlich endlich den Kammweg.

Die Dose versteckte ich wirklich gut, die Koordinaten sprangen munter umher.
Aber Aufgabe – DNF war keine Option. Wozu sind wir denn sonst den sch*iss Berg hochgekraxelt 
Irgendwann wurde ich dann fündig.

Der Doseninhalt ist komplett unbrauchbar, hier war nur ein Fotolog möglich.

Gefunden und geloggt wurde um 17:01 Uhr.

Dałem ten tekst w tłumacza Google i wyszło tak:

Zalogowałem tę skrzynkę podczas podróży do Polski, którą podjęliśmy z trzema mężczyznami. Zaczęliśmy 20.05. w Osnabrück i powrócił tam 26.05.2019.

W tę sobotę zdecydowaliśmy się na krótką wycieczkę, niedaleko naszego domu wakacyjnego. Ponieważ jest to (zła) tradycja w naszych wakacjach, zignorowaliśmy ponownie każdą prostą zasadę chodzenia.
– Wieczorem, zanim wypiliśmy dużo alkoholu
– Zaczęliśmy chodzić w porze lunchu
– Nosił częściowo nieodpowiednie obuwie
– są nieprzeszkoleni w wędrówkach
– nie nosiłem ze sobą napojów
– znał drogę tylko uuuuung

Cóż, w każdym razie musieliśmy pokonać ostatnie 200 metrów naprawdę przez krzak, a potem w końcu dotarliśmy do Kammweg.

Bardzo dobrze schowałem puszkę, współrzędne skakały wesoło.
Ale zadanie – DNF nie wchodziło w grę. Dlaczego jeszcze wspięliśmy się na piękną górę?
W pewnym momencie znalazłem to.

Zawartość puszki jest całkowicie bezużyteczna, tylko możliwy fotolog.

Znaleziono i zalogowano o 17:01.

Piękna opowieść, nieprawdaż?

Po zejściu z Łamanej Skały zatrzymujemy się na krótki popas pod Anulą.

DSCN6448.JPG

DSCN6452.JPG

Następnie wracamy do skrzyżowania pod Smrekowicą i kontynuujemy czerwonym szlakiem do schroniska pod Leskowcem.

DSCN6453.JPG
Znowu nadciąga burza

DSCN6454.JPG
Z burzą w tle

DSCN6455.JPG
To nie piorun, to piła

 

Jak się później okazało burza też postanowiła odwiedzić Leskowiec i w pewnym momencie nasze drogi prawie się zeszły. Na szczęście piorun uderzył jakieś 300 – 400 metrów od nas, więc choć z duszą na ramieniu, ale cali i zdrowi mogliśmy się schronić przed deszczem w wiatce na Leskowcu.

DSCN6456
W wiatce między deszczykiem a ulewą

widok z wiaty na Leskowcu.jpg

DSCN6457.JPG
Ostatnia szansa na widoki zanim niebo zaciągnie się na długo

DSCN6458.JPG
Typowy ubiór turysty z Legnicy

DSCN6459.JPG
 Osmalona tablica, wypalone koło na ziemi – piorun oszczędzający drogowskazy?

 

Korzystając z przejaśnienia (eufemizm) dotarliśmy do schroniska, gdzie trochę się osuszyliśmy i zamówiliśmy coś do jedzenia. Tymczasem rozpadało się na dobre więc znowu coś zamówiliśmy. Można by tak w nieskończoność gdyby nie podsłuchana informacja, że około 18.00 ma przestać padać.

w schronisku na Leskowcu. Na zewnątrz Leje.jpg
Ciągle pada ,,,

I rzeczywiście, przy lekkim kapuśniaczku ruszyliśmy ze schroniska żółtym szlakiem (bo krócej) w stronę leśnego parkingu.

DSCN6460.JPG
Schronisko PTTK Leskowiec

DSCN6461.JPG
Niby znowu pod górę, ale znaleźliśmy skrót, który omija szczyt Leskowca

DSCN6462.JPG
Widok na Babią Górę znad przysiółka Wieczorki

zejście.jpg

 

 

 

 

Jałowiec (1111)

Jałowiec.jpg

mapka trasy na Jałowiec.png

Po zdobyciu Babiej Góry zrobiliśmy sobie dzień przerwy od gór, choć nie do końca, bo jednak parę kilometrów nabiliśmy wchodząc na platformę widokową pod Mioduszyną w Suchej Beskidzkiej.

Sucha B. punkt widokowy.jpg

Ale w środę przyszedł czas na kolejny, trzynasty już szczyt, w kolekcji Diadem Polskich Gór. Wycieczkę zaczynamy na samym krańcu Stryszawy Roztoki, tam gdzie kończy się asfalt i szlaban nie pozwala jechać dalej. Planujemy ścieżką przez las dostać się na niebieski szlak, którym dojdziemy aż na Jałowiec.

DSCN6372.JPG
Od szlabanu dróżką w las

DSCN6373.JPG
Na razie całkiem płasko

DSCN6374.JPG

DSCN6375.JPG
Tutaj wchodzimy na niebieski szlak

Od wejścia na szlak niebieski zaczyna się jednostajne i dość strome miejscami podejście do Polany Krawcowej, gdzie dochodzi odcinek szlaku żółtego z Roztoki.

DSCN6376.JPG

DSCN6377.JPG
Trzymamy się szlaku

DSCN6378.JPG
I pniemy się do góry

Samochód został na wysokości 660 m n.p.m. a Polana Krawcowa to już 909 m n.p.m.

DSCN6379.JPG
40 minut do Jałowca

polana krawcowa.jpg

DSCN6380.JPG

DSCN6381.JPG
Nad polaną otwiera się widok na północny stok Lachów Groń

DSCN6382.JPG
Kilometr dość stromego podejścia

Na rozległej polanie na szczycie Jałowca spokojnie znajduje się miejsce dla nas i kilku grupek turystów. Jest tu wiatka, ławeczki i tablica z panoramą w kierunku Babiej Góry i Pilska. Ja korzystam z okazji i schodzę 200 metrów żółtym szlakiem po kesza.

DSCN6383.JPG

DSCN6384.JPG

Jałowiec szczyt (2).jpg

DSCN6385.JPG
Na Hali Trzebuńskiej

piknik na Jałowcu.jpg

DSCN6387.JPG

widok z Jałowca.jpg

DSCN6388.JPG

kesz na Jałowcu.jpg
Kesz ukryty pod kamieniami

DSCN6386.JPG
Widok na Babią Górę z polany przy żółtym szlaku

Z Jałowca kontynuujemy niebieskim szlakiem, który przez pięćset metrów biegnie razem z żółtym. Potem niebieski ucieka w prawo, a my idziemy sprawdzić co ma do zaoferowania reklamujące się już na Jałowcu schronisko „W Murowanej Piwnicy”.

DSCN6389.JPG
Wygląda zachęcająco

DSCN6390.JPG
Schodzimy z Jałowca

DSCN6391.JPG
Od tego miejsca już tylko żółtym szlakiem

DSCN6392.JPG
Widać już dach schroniska

zejście z Jałowca w dole schronisko.jpg

DSCN6393.JPG
Miejsce ciekawe, ale tym razem nie skorzystaliśmy z oferty

Ze schroniska wracamy na przełęcz Opaczne i przechodzimy na druga stronę, żeby długim trawersem dotrzeć do tego odcinka żółtego szlaku, który biegnie od Polany Krawcowej i zaprowadzi nas do Roztoki.

DSCN6394.JPG
Ścieżką do żółtego szlaku

DSCN6395.JPG

 

DSCN6396.JPG
Stryszawa w dolinie

DSCN6397.JPG
Skrzyżowanie z żółtym szlakiem. Teraz skręcamy w prawo

DSCN6398.JPG
Coraz węższa ta ścieżka

DSCN6399.JPG
Samotne i wyniosłe

dziwne drzewo na żółtym szlaku w drodze powrotnej.jpg

Po pewnym czasie docieramy do miejsca gdzie rósł świerk Siłosław. Już nie rośnie. Tak pisał o nim Kurier Stryszawski:

17.12.2012

Jedna z wizytówek Stryszawy, czyli pomnik przyrody – świerk Siłosław, już nie istnieje. Jak donieśli nam nasi czytelnicy, szlak  ze Stryszawy Roztok na Jałowiec stracił jedną ze swoich atrakcji.

Mający ponad 200 lat, rosnący na „Leśnej ścieżce przyrodniczej im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego”, świerk Siłosław zwalił się prawdopodobnie na początku zimy.

Ze względu na swoje okazałe wymiary (miał 30 metrów wysokości) drzewo zostało wpisane do rejestru pomników przyrody.

Według leśniczego, Ryszarda Hadki, zwalenie się drzewa było tylko kwestią czasu. Świerk na wskutek rażenia piorunem już od ponad dwóch lat był obumarły. Najprawdopodobniej w miejscu, gdzie rósł Siłosław zostanie postawiona tablica pamiątkowa.

DSCN6400.JPG

DSCN6401.JPG

DSCN6402.JPG

Szlak za świerkiem uległ jeszcze większemu zwężeniu i zacienieniu. Dobrze, że ostatnio nie padało, bo brodzilibyśmy tutaj w błocie.

DSCN6403.JPG
Dość ponury fragment szlaku

DSCN6404.JPG
Wodospad Roztoki

DSCN6405.JPG
Tutaj żółty szlak wychodzi na szosę. Jeszcze kawałek i jesteśmy w punkcie wyjścia

piękny ogród w drodze na Jałowiec.jpg
Ogród z bajki

 

 

Lasek (868)

Lasek1.jpg

66578126_893841620977837_7396893110686449664_n.png

W drugi dzień pobytu w Beskidzie Makowskim naszym celem staje się najwyższy szczyt Pasma Laskowskiego – Lasek. W Koszarawie zostawiamy samochód przed budynkiem gimnazjum i wracamy do miejsca, gdzie żółty szlak ucieka przez drogę w stronę rzeki.

DSCN6285.JPG
Zakładamy, że zakaz parkowania przed szkołą nie dotyczy wakacji

DSCN6286.JPG
Przez moment szlak biegnie szosą

Po kilkunastu metrach między zabudowaniami dochodzimy do rzeczki (też Koszarawa) i idąc wzdłuż niej po chwili znajdujemy przejście na drugą stronę.

DSCN6287.JPG
Nie tędy droga

Ale jak można przeczytać na blogu górskie wędrówki, nie zawsze suchą nogą dało się przejść:

Musimy zmierzyć się jej wcale nie wąskim nurtem. Przeskoczyć się go nie da, bo jest za szeroki. Brodzić przez niego raczej też nie będziemy, bo za głęboko. Gdzieś z pewnością jest jakiś mostek, ale nie w pobliżu. Co zatem? W głowie rodzi się świetny pomysł, jak u Pomysłowego Dobromira (kto pamięta taką dobranockową baję?). Otóż wrzucamy do potoku szereg kamieni i po nich przechodzimy na drugi brzeg.

DSCN6288.JPG
Ten „mostek” wytrzyma wszystko

Od tego momentu zaczyna się mozolne pokonywanie poziomic. Od 570 metrów n.p.m. na poziomie szosy do 770 metrów n.p.m. w miejscu, gdzie żółty szlak zakręca w lewo i lekko się wypłaszcza. Niby pogoda ładna, ale musimy robić częste postoje, bo powietrze jakieś ciężkie i duszne z braku choćby rzadkich powiewów wiatru.

DSCN6289.JPG
Kolejny postój, a powietrze ani drgnie

DSCN6290.JPG
Lachów Groń (1045) w prześwicie między drzewami

na Lasek.jpg

DSCN6291.JPG
Wciąż pod górkę i do tego zawalidroga przed nami

Za zakrętem tradycyjnie „udało nam się” trochę pobłądzić, ale głównie z winy fatalnego stanu szlaku w tym miejscu, skutecznie zatarasowanego poprzewracanymi drzewami. Potem robi się znacznie przyjemniej – droga trochę szersza, lekki wiaterek i tyle samo podejść co zejść.

DSCN6292.JPG
Do tego miejsca nie spotkaliśmy na szlaku żywego ducha (potem zresztą też)

DSCN6293.JPG
Babia Góra już czeka

DSCN6294.JPG
Jeszcze trochę i …

Docieramy do „Chatki Elektryków” (czyli Studenckiego Schroniska Turystycznego „Lasek”), w której gospodarzem jest Lech Stasiak. Przed chatką są ławeczki i cień, więc nawet nie zaglądamy do środka. Tym bardziej, że drzwi są zamknięte, a na nich tylko numer telefonu.

DSCN6295.JPG
Za chwilę rozsiądziemy się na ławeczkach

chatka Lasek.jpg

Z chatki na Lasek czeka nas teraz podejście, ale niezbyt długie i do tego odpoczęliśmy sobie, więc problemów nie było.

DSCN6296.JPG
Powyżej schroniska jest jeszcze całkiem sporo zabudowań

DSCN6297.JPG
Niezbyt strome, ale jednak podejście

DSCN6298.JPG
Ostatnie metry przed polaną z widoczkami

w drodze na Lasek.jpg

w drodze na Lasek1.jpg

Natomiast niewielkie problemy pojawiają się, gdy trzeba ustalić położenie szczytu. Moja aplikacja na telefon nie widzi szczytu, więc najpierw na wszelki wypadek robimy sobie zdjęcia pod czymś, co wygląda jak ambona (myśliwska) i jednocześnie wygląda na najwyższy punkt w okolicy.

DSCN6299.JPG

DSCN6300.JPG
Coś czuję, że szczyt jest gdzie indziej

Jeszcze kilkanaście metrów szlakiem i pojawia się ostateczne potwierdzenie zdobycia kolejnego szczytu Diademu Polskich Gór.

DSCN6301.JPG

DSCN6302.JPG

DSCN6303.JPG

DSCN6304.JPG

Poza kapliczką i oznaczeniem szczytu znajduje się tu jeszcze wybitnie niefotogeniczne domiszcze, które ze względu na swoją niefotogeniczność nie zostało sfotografowane.

Droga powrotna przebiegała w zdecydowanej większości poza szlakiem. Po pierwsze dlatego, że kontynuowanie żółtym szlakiem zajęłoby masakrycznie dużo czasu i do tego sporą część szosą, a po drugie – zawsze lepiej wracać nowym szlakiem (jeśli to możliwe) po nowe wrażenia. Apka (mapa-turystyczna.pl) nie zawiodła i poprowadziła nas dokładnie do samochodu.

DSCN6305.JPG
Łąki łan

DSCN6306.JPG
Przez mostek weszli, przez mostek zeszli

Aż się prosi, żeby trasą naszego zejścia poprowadzić szlak. Tym bardziej, że niczego nie trzeba po drodze usprawniać – dwie tabliczki na górze wystarczą, żeby przypadkiem nie wejść komuś w obejście. Natomiast apka, jakkolwiek pożyteczna ma swoje dziwactwa, a największe w tym przypadku to chyba nazwanie Laska (823) Butorówką (868).

 

 

 

 

 

 

 

 

Włodarz (811)

64379232_2137778643017492_5469322852077404160_n.png

W niedzielę 16 czerwca 2019 r. pogoda okazała się na tyle sympatyczna, że decyzja o wyjeździe zapadła dość spontanicznie. Wszystko przez upały, które przychodzą falami i jak trafia się okienko poniżej 25 stopni to trzeba korzystać.

Zaparkowaliśmy na ulicy Leśnej w Głuszycy i o 13:50 ruszyliśmy żółtym i niebieskim szlakiem lekko pod górkę. Po kilku minutach dotarliśmy do stawów nad Głuszycą.

DSCN6172.JPG

DSCN6174.JPG

64270171_448572949266073_7430555440854859776_n.jpg

DSCN6175.JPG
Tutaj szlaki się rozdzielają. My kontynuujemy żółtym.

Od rozejścia szlaków i wejścia w las czeka nas długie, prawie niczym nie urozmaicone podejście. Lekka duchota zmusza do częstych postojów.

DSCN6176.JPG
Tak wygląda zdecydowana większość drogi na żółtym szlaku.

DSCN6177.JPG
Jedna z niewielu atrakcji po drodze – spory głaz z tajemniczymi rytami.

DSCN6178.JPG

Na temat samego kamienia pisze na swoim blogu Jakub Pomezański tak:

Idąc doliną drogą prowadzącą na szczyt góry po jej prawej stronie możemy zauważyć m.in. betonową rurę używaną do budowy przepustów wodnych pod drogami. Trafiamy tutaj również na bardzo ciekawy kamień o wymiarach około 2 metrów szerokości i około 1,7 metra wysokości zawierający zastanawiającą inskrypcję – krzyż maltański, za którym następuję duża litera D, a poniżej 34 lub 84 zakończone kropką. Tajemnica kamienia również budzi wiele kontrowersji – jedni uważają, że została na nim wyryta data rozpoczęcia budowy podziemnego kompleksu na Soboniu (34 jako 1934) inni posiadają bardziej fantastyczne koncepcje, których pozwolę sobie tutaj nie przytaczać. Na jego temat mam jednak swoją teorię – myślę, że jest to znak geodezyjny. Sam duży kamień skutecznie zastąpił ewentualny mniejszy kamienny słupek, który należałoby przede wszystkim tam wnieść (co samo w sobie byłoby dość męczące), a następnie wkopać. Znając niemiecką praktyczność oraz to, że został tam wyryty krzyż maltański bardzo często znajdujący zastosowanie na znakach geodezyjnych wydaje się to być całkiem prawdopodobne.

Kamień z Doliny Marcowego Potoku wraz z wyrytą inskrypcją w zbliżeniu, stan na listopad 2017. (fot. Jakub Pomezański)

DSCN6179.JPG
Meandrujący Marcowy Potok

 

DSCN6180.JPG
Zmiana dekoracji – teraz droga jest kamienista i brak iglaków.

DSCN6181.JPG
Zdarzały się i takie przeprawy

Szlak zakręca i zaczynają pojawiać się gdzieniegdzie pozostałości kompleksu „Soboń”.

DSCN6182.JPG

DSCN6183.JPG
Regularne zagłębienie w ziemi

DSCN6184.JPG
W tym miejscu przechodzimy na szlak zielony

64443683_2278392569039361_8277636683705352192_n.jpg

DSCN6185.JPG

Zielony szlak doprowadza nas do rozdroża pod Moszną, gdzie robimy sobie postój i testujemy batonikowe szoty.

DSCN6186.JPG

DSCN6187.JPG
A gdzie Włodarz na tej rozpisce?

DSCN6188.JPG

Od tego miejsca jesteśmy na szlaku czerwonym i niebieskim, który zaprowadzi nas do samej Głuszycy. W dalszym ciągu na drogowskazach nie ma ani jednej wzmianki o Włodarzu, który bądź co bądź jest tutaj najwyższy i coś mu się chyba należy?

DSCN6189.JPG
Ostateczne podejście – jedyny tak stromy fragment szlaku

DSCN6190.JPG
Jedyne niezarośnięte okienko na szczycie

DSCN6191.JPG

DSCN6193.JPG

64293583_2454774704754594_2089169704496136192_n.jpg
Wąska panorama z Włodarza

Niespodziewanie dopiero podczas zejścia z Włodarza do Przełęczy Marcowej otwierają się niesamowite widoki.

64634510_2423436324590963_1872919140524621824_n.jpg

DSCN6196.JPG

64306937_472507643292157_1042469999614099456_n.jpg
Widoki przeładne, ale na co ja patrzę?

DSCN6197.JPG

62594396_335693077107779_5651120884912488448_n.jpg

Wkrótce polana pod Włodarzem przeszła w las, który ciągnie się aż do Głuszycy. Po drodze jeszcze tylko pożegnaliśmy czerwony szlak na Przełęczy Marcowej.

DSCN6198.JPG
Przyjemne miejsce na odpoczynek

DSCN6199.JPG

DSCN6199.JPG
Te znaki nie zostały tak do końca prawidłowo odczytane 🙂

Droga z górki wygodna, choć na początku nieco kamienista, potem szeroka i ocieniona.

DSCN6200.JPG

Pętla zamyka się gdy wracamy do miejsca, gdzie łączy się nasz szlak niebieski z żółtym. Mijamy stawy i po udanej wyprawie meldujemy się przy samochodzie.

64276748_858480217842091_2100817741702234112_n.jpg

W drodze powrotnej odwiedzamy jeszcze Oberżę PRL na flaczki i ziemniaczki.

64654756_2249809048430321_7397475723000152064_n.jpg

 

 

 

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij