W niedzielę 16 czerwca 2019 r. pogoda okazała się na tyle sympatyczna, że decyzja o wyjeździe zapadła dość spontanicznie. Wszystko przez upały, które przychodzą falami i jak trafia się okienko poniżej 25 stopni to trzeba korzystać.
Zaparkowaliśmy na ulicy Leśnej w Głuszycy i o 13:50 ruszyliśmy żółtym i niebieskim szlakiem lekko pod górkę. Po kilku minutach dotarliśmy do stawów nad Głuszycą.
![DSCN6175.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6175.jpg?w=840)
Od rozejścia szlaków i wejścia w las czeka nas długie, prawie niczym nie urozmaicone podejście. Lekka duchota zmusza do częstych postojów.
![DSCN6176.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6176.jpg?w=840)
![DSCN6177.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6177.jpg?w=840)
Na temat samego kamienia pisze na swoim blogu Jakub Pomezański tak:
Idąc doliną drogą prowadzącą na szczyt góry po jej prawej stronie możemy zauważyć m.in. betonową rurę używaną do budowy przepustów wodnych pod drogami. Trafiamy tutaj również na bardzo ciekawy kamień o wymiarach około 2 metrów szerokości i około 1,7 metra wysokości zawierający zastanawiającą inskrypcję – krzyż maltański, za którym następuję duża litera D, a poniżej 34 lub 84 zakończone kropką. Tajemnica kamienia również budzi wiele kontrowersji – jedni uważają, że została na nim wyryta data rozpoczęcia budowy podziemnego kompleksu na Soboniu (34 jako 1934) inni posiadają bardziej fantastyczne koncepcje, których pozwolę sobie tutaj nie przytaczać. Na jego temat mam jednak swoją teorię – myślę, że jest to znak geodezyjny. Sam duży kamień skutecznie zastąpił ewentualny mniejszy kamienny słupek, który należałoby przede wszystkim tam wnieść (co samo w sobie byłoby dość męczące), a następnie wkopać. Znając niemiecką praktyczność oraz to, że został tam wyryty krzyż maltański bardzo często znajdujący zastosowanie na znakach geodezyjnych wydaje się to być całkiem prawdopodobne.
Kamień z Doliny Marcowego Potoku wraz z wyrytą inskrypcją w zbliżeniu, stan na listopad 2017. (fot. Jakub Pomezański)
![DSCN6179.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6179.jpg?w=840)
![DSCN6180.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6180.jpg?w=840)
![DSCN6181.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6181.jpg?w=840)
Szlak zakręca i zaczynają pojawiać się gdzieniegdzie pozostałości kompleksu „Soboń”.
![DSCN6183.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6183.jpg?w=840)
![DSCN6184.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6184.jpg?w=840)
Zielony szlak doprowadza nas do rozdroża pod Moszną, gdzie robimy sobie postój i testujemy batonikowe szoty.
![DSCN6187.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6187.jpg?w=840)
Od tego miejsca jesteśmy na szlaku czerwonym i niebieskim, który zaprowadzi nas do samej Głuszycy. W dalszym ciągu na drogowskazach nie ma ani jednej wzmianki o Włodarzu, który bądź co bądź jest tutaj najwyższy i coś mu się chyba należy?
![DSCN6189.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6189.jpg?w=840)
![DSCN6190.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6190.jpg?w=840)
![64293583_2454774704754594_2089169704496136192_n.jpg](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/64293583_2454774704754594_2089169704496136192_n.jpg?w=840)
Niespodziewanie dopiero podczas zejścia z Włodarza do Przełęczy Marcowej otwierają się niesamowite widoki.
![64306937_472507643292157_1042469999614099456_n.jpg](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/64306937_472507643292157_1042469999614099456_n.jpg?w=840)
Wkrótce polana pod Włodarzem przeszła w las, który ciągnie się aż do Głuszycy. Po drodze jeszcze tylko pożegnaliśmy czerwony szlak na Przełęczy Marcowej.
![DSCN6198.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6198.jpg?w=840)
![DSCN6199.JPG](https://diadempolskichgor.home.blog/wp-content/uploads/2019/06/dscn6199-1.jpg?w=840)
Droga z górki wygodna, choć na początku nieco kamienista, potem szeroka i ocieniona.
Pętla zamyka się gdy wracamy do miejsca, gdzie łączy się nasz szlak niebieski z żółtym. Mijamy stawy i po udanej wyprawie meldujemy się przy samochodzie.
W drodze powrotnej odwiedzamy jeszcze Oberżę PRL na flaczki i ziemniaczki.