Łamana Skała (929)

lamana skala.jpg

67063021_388232151812611_5389092459261198336_n.png

Ostatnia góra do zdobycia podczas naszego pobytu w Beskidach to Łamana Skała. Celowo nie używam jej drugiej nazwy, bo sporo na ten temat poczytawszy przekonałem się, że synonim Łamanej Skały podawany na niektórych mapach jest błędnym powieleniem sięgającym czasów map austriackich z końca XIX wieku. Sporo ciekawych rzeczy, nie tylko o Łamanej Skale, dowiedziałem się z Forum Beskidu Małego.

Co do trasy, zdecydowaliśmy się na wariant z Targoszowa Wieczorki zielonym szlakiem przez Ćwiękałówkę, potem do schroniska Leskowiec i powrót czerwonym lub żółtym, gdyby nie było już czasu. Miejsce do zaparkowania trafiło nam się jak ślepej kurze ziarno i do tego idealnie przy zielonym szlaku. Wkrótce jednak los postanowił zrównoważyć bilans i po pół godzinie marszu uświadomiłem sobie, że nie zabrałem z samochodu czapeczki przeciwdeszczosłońcowej.

DSCN6431.JPG
Cześć losowi, który dał nam ten skrawek ubitej ziemi dla samochodu
DSCN6432.JPG
Początkowy fragment trasy prowadził przez las
DSCN6433.JPG
Tutaj zielony szlak wychodzi z lasu na szosę (suchą)

700 metrów szosą przez Paczkówkę, Ćwiękałówkę i Baryłówkę, po czym szlak skręca w prawo i po chwili jesteśmy znowu w lesie.

DSCN6434.JPG
Szlak ucieka z asfaltu
DSCN6435.JPG
Czyżby kleszcz?

Z Baryłówki czeka nas teraz kilometrowy odcinek podejść – w sumie 175 metrów, aż znajdziemy się na Czarnej Górze (808 m n.p.m.) Po drodze nic ciekawego się nie wydarzyło, może za wyjątkiem dzięcioła czarnego, którego widziałem pierwszy raz w życiu, ale który nie dał się sfotografować.

DSCN6436.JPG
Akcja „kleszcz” na Czarnej Górze

Wciąż zielonym szlakiem, dość żwawo bo teren się wyrównał, zmierzamy w kierunku skrzyżowania pod Smrekowicą. Gdzieś w oddali zaczyna grzmieć. Przypominamy sobie, że rano sprawdzaliśmy prognozę pogody i była informacja o burzach, ale najwyraźniej wyparliśmy ja ze świadomości jako osłabiającą morale i mogącą pokrzyżować plany na resztę dnia.

DSCN6437.JPG
Przyjemny szlak przez las
DSCN6438.JPG
Kilka metrów przed skrzyżowaniem szlak jest zawalony drzewami
DSCN6439.JPG
Jeszcze tu dzisiaj wrócimy

Od skrzyżowania pod Smrekowicą wchodzimy na czerwony szlak, który zaprowadzi nas do celu. Grzmieć przestało, a kropiło tylko na krótkim odcinku od Polany Suwory.

DSCN6440.JPG
To samo drzewo z innej strony widziane
DSCN6441.JPG
Tyle można było zobaczyć spod Smrekowicy
DSCN6442.JPG
Jest i Smrekowica (901 m n.p.m.)
DSCN6443.JPG
Te tajemnicze formacje skalne już wcześniej spotkaliśmy wchodząc na Lausche
DSCN6237.JPG
Dla przypomnienia 

Gdy dochodzimy do rozwidlenia szlaków okazuje się, że panuje tutaj pewna dowolność w nazewnictwie. Na apce mam Rozstaje pod Łamaną Skałą (888 m n.p.m.), tymczasem na tabliczce widnieje: Rozstaje pod Mlada Horą (Anula) 910 m n.p.m. Akurat tutaj choroba wysokogórska nam nie grozi więc szybko przechodzimy do innych ciekawostek.

legenda.jpg
Obowiązkowy wpis na blogach o Łamanej

DSCN6446.JPG

DSCN6447.JPG
Sporo informacji jak na taki spłachetek
fajne wejście.jpg
Hej! Idem w las piórko mi się migoce.
Hej! Idem w las dudni ziemia, kie kroce.

Stąd do szczytu już niedaleko. Trochę pod górkę, trochę w dół i voilà. Ma… Łamana Skała oczywiście!

DSCN6451.JPG

DSCN6449.JPG

Łamana Skała, Madohora albo jeszcze inaczej.jpg

DSCN6450.JPG

na szczycie.jpg
Ten aparat odmładza

Przy okazji pokręciłem się trochę za keszem, o którym czytałem że jest tutaj gdzieś, ale przemoknięty. W sumie nie chodziło nawet o sam kesz, tylko o wpis jakiego dokonał jakiś Niemiec.

Niestety nie mówię po polsku, więc mój dziennik jest napisany tylko w języku niemieckim.

Diesen Geocache loggte ich während einer Reise nach Polen, die wir mit drei Männern unternahmen. Wir starteten am 20.05. in Osnabrück und kehrten dorthin am 26.05.2019 zurück.

An diesem Samstag entschieden wir uns für eine kleine Wanderung, unweit unseres Ferienhauses. Wie es (schlechte) Tradition bei unseren Urlauben ist, missachteten wir wieder jede einfache Wanderregel..
– am Abend zuvor hatten wir reichlich Alkohol getrunken
– wir stiefelten erst zur Mittagszeit los
– trugen teilweise ungeeignetes Schuhwerk
– sind ungeübt im Wandern
– führten keine Getränke bei uns
– kannten den Weg nur so uuuuungefähr

Naja, jedenfalls mussten wir uns die letzten 200 Höhenmeter echt durch den Busch kämpfen und erreichten dann endlich endlich den Kammweg.

Die Dose versteckte ich wirklich gut, die Koordinaten sprangen munter umher.
Aber Aufgabe – DNF war keine Option. Wozu sind wir denn sonst den sch*iss Berg hochgekraxelt 
Irgendwann wurde ich dann fündig.

Der Doseninhalt ist komplett unbrauchbar, hier war nur ein Fotolog möglich.

Gefunden und geloggt wurde um 17:01 Uhr.

Dałem ten tekst w tłumacza Google i wyszło tak:

Zalogowałem tę skrzynkę podczas podróży do Polski, którą podjęliśmy z trzema mężczyznami. Zaczęliśmy 20.05. w Osnabrück i powrócił tam 26.05.2019.

W tę sobotę zdecydowaliśmy się na krótką wycieczkę, niedaleko naszego domu wakacyjnego. Ponieważ jest to (zła) tradycja w naszych wakacjach, zignorowaliśmy ponownie każdą prostą zasadę chodzenia.
– Wieczorem, zanim wypiliśmy dużo alkoholu
– Zaczęliśmy chodzić w porze lunchu
– Nosił częściowo nieodpowiednie obuwie
– są nieprzeszkoleni w wędrówkach
– nie nosiłem ze sobą napojów
– znał drogę tylko uuuuung

Cóż, w każdym razie musieliśmy pokonać ostatnie 200 metrów naprawdę przez krzak, a potem w końcu dotarliśmy do Kammweg.

Bardzo dobrze schowałem puszkę, współrzędne skakały wesoło.
Ale zadanie – DNF nie wchodziło w grę. Dlaczego jeszcze wspięliśmy się na piękną górę?
W pewnym momencie znalazłem to.

Zawartość puszki jest całkowicie bezużyteczna, tylko możliwy fotolog.

Znaleziono i zalogowano o 17:01.

Piękna opowieść, nieprawdaż?

Po zejściu z Łamanej Skały zatrzymujemy się na krótki popas pod Anulą.

DSCN6448.JPG

DSCN6452.JPG

Następnie wracamy do skrzyżowania pod Smrekowicą i kontynuujemy czerwonym szlakiem do schroniska pod Leskowcem.

DSCN6453.JPG
Znowu nadciąga burza
DSCN6454.JPG
Z burzą w tle
DSCN6455.JPG
To nie piorun, to piła

 

Jak się później okazało burza też postanowiła odwiedzić Leskowiec i w pewnym momencie nasze drogi prawie się zeszły. Na szczęście piorun uderzył jakieś 300 – 400 metrów od nas, więc choć z duszą na ramieniu, ale cali i zdrowi mogliśmy się schronić przed deszczem w wiatce na Leskowcu.

DSCN6456
W wiatce między deszczykiem a ulewą

widok z wiaty na Leskowcu.jpg

DSCN6457.JPG
Ostatnia szansa na widoki zanim niebo zaciągnie się na długo
DSCN6458.JPG
Typowy ubiór turysty z Legnicy
DSCN6459.JPG
 Osmalona tablica, wypalone koło na ziemi – piorun oszczędzający drogowskazy?

 

Korzystając z przejaśnienia (eufemizm) dotarliśmy do schroniska, gdzie trochę się osuszyliśmy i zamówiliśmy coś do jedzenia. Tymczasem rozpadało się na dobre więc znowu coś zamówiliśmy. Można by tak w nieskończoność gdyby nie podsłuchana informacja, że około 18.00 ma przestać padać.

w schronisku na Leskowcu. Na zewnątrz Leje.jpg
Ciągle pada ,,,

I rzeczywiście, przy lekkim kapuśniaczku ruszyliśmy ze schroniska żółtym szlakiem (bo krócej) w stronę leśnego parkingu.

DSCN6460.JPG
Schronisko PTTK Leskowiec
DSCN6461.JPG
Niby znowu pod górę, ale znaleźliśmy skrót, który omija szczyt Leskowca
DSCN6462.JPG
Widok na Babią Górę znad przysiółka Wieczorki

zejście.jpg

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij