8 czerwca 2019 r. Tydzień po Dniu Dziecka na Waligórze wracamy w Góry Kamienne. Parkujemy w miejscu, gdzie zielony szlak ucieka z szosy na łąki pod Brzozówką.
Po drodze miejscami nawet mocno padało. Teraz pozostały tylko kałuże i szare niebo, ale powietrze rześkie i idzie się dobrze.
Koniowi po lewej jeszcze się dokładnie przyjrzymy jak będziemy wracać.Podejście na Brzozówkę (765)Unisławskie Łąki
Jeszcze tylko niewielkie podejście przez las i rozsiadamy się na Polance. Tutaj kończy się pierwszy etap wycieczki. Z zielonego szlaku przechodzimy na niebieski choć nie od razu, bo udało nam się kawałek przejść w złą stronę.
A za drzewem pierwszy dzisiaj kesz.
Pierwsza część podejścia dosyć stroma, ale krótka.
Kesz numer 2 pada naszym łupem.
Potem już w miarę płasko przez las. Na szlaku żywego ducha więc gdy zaczyna się stromizna możemy sapać i dyszeć do woli.
Bywało stromo
Rozdroże pod Wysoką (808)
Jesteśmy coraz wyżej więc i widoki coraz lepsze. Przy okazji podejmujemy kolejnego kesza sympatycznie ukrytego pod kierunkowskazem.
Następny odcinek szlaku doprowadza nas na wysokość 800 metrów i tutaj jest już co podziwiać.
Odnotowujemy istnienie Stachonia (808) i żwawym krokiem ruszamy w dalszą drogę.
Stachoń już za namiTrójgarb i Chełmiec widziane z niebieskiego szlaku
Na moment schodzimy ze szlaku, żeby obejrzeć jedną ze szczelin wiatrowych.
Osobliwe
Drugi etap trasy kończymy na Lesistej. Tam też kończy się niebieski szlak. Od tej pory będziemy już schodzić szlakiem żółtym, choć nie do końca, gdyż najpierw na chwilę zgubi się Piotrek, a potem my zgubimy żółty szlak.
Ostatni rzut oka na Lesistą
Podczas schodzenia otworzyła się przed nami panorama od Stożka po Waligórę.
Zejście przypomniało nam, że jesteśmy w Górach Kamiennych.
Tutaj odnalazł nas żółty szlak
Ostatni fragment trasy pokonywaliśmy już w pełnym słońcu, po deszczowych chmurach nie pozostał żaden ślad. Po raz drugi, tym razem świadomie, opuściliśmy szlak żeby nacieszyć oczy łubinową łąką.
Konik był tam, gdzie go zostawiliśmyStożek Wielki (840) wciąż czeka na zdobyciePo kałużach nie ma już śladu
Siedem szczytów i siedem skrzyneczek 🙂 1 czerwca 2019 r. To już nasza trzecia Waligóra. 30 kwietnia 2018 r. w ramach Korony Sudetów i Korony Sudetów Polski oraz 13 października 2018 r. w ramach Korony Gór Polski. Teraz dopisaliśmy Waligórę do Diademu Polskich Gór. Wszystko tego dnia dopisało. Pogoda idealna na wędrowanie, bez palącego słońca … Czytaj dalej „Waligóra (936)”
Siedem szczytów i siedem skrzyneczek 🙂
1 czerwca 2019 r.
To już nasza trzecia Waligóra. 30 kwietnia 2018 r. w ramach Korony Sudetów i Korony Sudetów Polski oraz 13 października 2018 r. w ramach Korony Gór Polski. Teraz dopisaliśmy Waligórę do Diademu Polskich Gór.
Wszystko tego dnia dopisało. Pogoda idealna na wędrowanie, bez palącego słońca i kropli deszczu. A że akurat był Dzień Dziecka, to ze szlaków wymiotło zdecydowaną większość normalnie tu przebywającej ludności mającej potomstwo.
Tradycyjnie na punkt startowy wybraliśmy parking przy Leśnym Źródle, w którym nic poza toaletą nie dało się załatwić, bo na kawę musielibyśmy czekać 15 minut. Sam budynek ma swoją ciekawa historię, o czym można się już częściowo przekonać czytając tabliczkę przy wejściu.
Restauracja znajduje się w Bednarskim Jarze, który można sobie obejrzeć na starych pocztówkach.
Pierwsza część trasy to podejście czarnym szlakiem do granicy.
Chwila konsternacji, bo nagle pojawiły się w nadmiarze tablice i rozejścia szlaków.
Przez moment byliśmy w Czechach
Z dostępnych opcji wybraliśmy szlak zielony idący wzdłuż granicy. Podejście zrobiło się jeszcze bardziej strome.
Daleko jeszcze?
Powoli zaczęły się pojawiać widoczki po czeskiej stronie.
Za to na Kozim Rogu widoki były już fantastyczne.
Kozi Róg (785)
Następnym celem na grani była Kozina (786). Sympatyczny spacerek z mini podejściem pod koniec.
Kozina przed namiPanorama z Koziny na Czechy
Zejście z Koziny wymagało trochę gimnastyki.
Potem było już bardzo wygodnie, z widokami na Garniec, Czarnek, Kostrzynę i Suchawę.
Taka jodłaPrzysiad w drodze na KopicęA tak wygląda szczyt Kopicy (803)
Z Kopicy pozostał nam już ostatni odcinek grani do Przełęczy pod Granicznikiem (Szpiczakiem) piękną, szeroką, wygodną dróżką.
Niespodziewana przeszkoda
Ze względu na znaczne nagromadzenie turystów, pobyt na przełęczy ograniczyliśmy do pamiątkowych zdjęć.
Od tego miejsca szliśmy już czarnym szlakiem w kierunku rozdroża pod Waligórą.
Piknik na skraju drogiCzarnym szlakiem do rozdroża, trochę przez las …… a trochę w słońcu
Rozdroże pod Waligórą. Tutaj zbiegają się szlaki niebieski, żółty i czarny oraz zazwyczaj cała masa ludzi. Tym razem mieliśmy szczęście być sami, więc znalazł się czas na wszystko włącznie z bezstresowym keszowaniem.
Stąd, już żółtym szlakiem i delikatnym podejściem ruszamy na Waligórę, choć nie bezpośrednio. Specjalnie ignorujemy skręt szlaku w las, żeby porozkoszować się widokami z miejsca gdzie stał kiedyś pałacyk myśliwski Hochbergów. Sporo ciekawych informacji na ten temat znalazłem na blogu Ścieżką w bok.
Pozostałości budynku widać po lewej
Pani Zylk przyłapana na gaszeniu papierosaKesz niemały
No i ostatnie podejście na Waligórę, spokojne, przez las. po prawej jeszcze gdzieniegdzie kuszą widoki, ale już coraz gęściej i po chwili jakieś głosy z oddali, znaczy: ludzie. Ku naszemu radosnemu zdziwieniu parę chwil po dotarciu na szczyt byliśmy już tam sami.
Waligóra bezludna zdarza się nieczęsto
Brak mugoli (w geocachingu: ludzi postronnych) wydatnie wpłynął na koncentrację i determinację, co zaowocowało kolejnym keszem tego dnia.
Zdjęcia dowodowe 🙂
Po zdobyciu Waligóry schodziliśmy już żółtym szlakiem, choć nie jest on zbyt przyjazny. Ani się obejrzeliśmy, a już minęliśmy rozdroże i zaczęliśmy podejście pod Suchawę (928)
Waligóra widziana z podejścia pod SuchawęLekka zadyszka uzasadniona podejściem
Chwilę zajęło znalezienia kesza. Mimo dobrej podpowiedzi malec poddał się dopiero po dobrych kilku minutach.
Z Suchawy na Kostrzynę trasa niełatwa. Stromo, niepewnie i wąsko.
Czas na podziwianie widokówRuprechtický ŠpičákPodejście na Kostrzynę
Idealne miejsce do siedzenia i zachwycania się widokami.
Z Kostrzyny ruszamy na Włostową, 7 szczyt tego dnia.
Szczyt mniej ekscytujący niż znaleziony tu kesz.
To drzewo nosi dumny napis WłostowaZejście do Sokołowska – bezimienne skałkiMordęga zejściowa
Najważniejsze są buty 🙂7 szczytów i 7 keszy !!! Jeszcze tu wrócimy 🙂
Niedziela 28 kwietnia. Zatrzymujemy się w miejscowości Struga, gdzie znajduje się interesujący obiekt, o którym można poczytać tutaj.
Ze Strugi szlakiem niebieskim, najpierw szosą a potem przez pole idziemy w kierunku Węgielnika (621).
Strzałka optymistycznie wieści przejście w 2 godziny. Nam zajmie to nieco więcej czasu …
Już widoczny w oddali Chełmiec.
Na początku było dość chłodno.
Zielono i kwiatowo na drzewach, a w tle Sas.
Za chwilę wejdziemy w las. Tymczasem podziwiamy krajobraz pod Węgielnikiem.
Zaczyna się podejście. Na szlaku ani żywego ducha. Można sapać do woli.
Kontrolowany pożar lasu?
Wiatr najwyraźniej nieźle tu hulał.
Zostawiamy Węgielnik i Modrzewiec i zaczynamy szerokie zejście.
Choć takie podejścia też się zdarzały.
Zupełnie niezamierzony popas na trasie, bo z zgodnie z tradycją, znów udało nam się zgubić.
W sumie nic dziwnego skoro takie tutaj mają oznaczenia 🙂
Wreszcie docieramy do Lubomińskiego Siodła. Ludzi coraz więcej.
Krótki przycup przed atakiem na szczyt.
Z widokiem na Chełmiec oczywiście.
Zaczyna się wyłaniać wieża widokowa.
Na zdjęciu tego nie widać, ale na szczycie znajdowała się spora grupa osób oddająca się różnym czynnościom.
A tak tutaj było podczas naszej pierwszej wizyty 20 października 2018.
Schodzimy szlakiem żółtym.
Na przełęczy pod Trójgarbem wchodzimy wąską dróżką w las.
Widoczki wciąż ciekawe.
Za nami widoczna wieża.
A tutaj taka panorama świata.
Droga szeroka, wygodna acz piaszczysta i kamienista.
Na skrzyżowaniu „przy czereśni” znajduje się tablica informacyjna. Ciekawostki o tym miejscu tutaj.
Spacerkiem przez las napotykamy ciekawe formacje skalne.
O tych skałkach można poczytać tutaj, na jednej z 76 tablic projektu Ekomuzeum wokół Trójgarbu.
Gdy robiłem to urocze zdjątko minął mnie szczęśliwy turysta, który z plecaczkiem i karimatą postanowił obejść cały masyw Trójgarbu, śpiąc gdzie popadnie, w trzy dni.
Właśnie zniknął za zakrętem …
Rewelacyjne miejsce na odpoczynek. Widać, że gmina robi sporo żeby przyciągnąć turystów.
To druga nasza wizyta na Chełmcu, ale pierwsza zimą. Startujemy z Boguszowa i całą trasę przechodzimy drogą krzyżową, która pokrywa się z zielonym szlakiem.
Śniegu wciąż sporo, ale że szlak popularny to i śnieg ubity.
Widoczność dość dobra i niebo ładne, tylko wiatr daje się we znaki.
Gdzieś tam z tyłu za nami widać Góry Kamienne.
Na samym szczycie jeszcze więcej śniegu.
Dla porównania ta sama tabliczka w czerwcu i teraz.